Nakrzyczał na sędziego. "O czym ty mówisz?"

Nie zgodził się z decyzją sędziego, podszedł do siatki i głośno wyraził swoje zdanie. Za chwilę panowie stanęli twarzą w twarz. Sędzia opanowany, a Jared Donaldson, tenisista sklasyfikowany na 51. miejscu w światowym rankingu, wręcz kipiał ze złości.
Trwał drugi set turnieju w Monte Carlo, otwierający sezon na kortach ziemnych. Pierwsza runda. Z jednej strony Donaldson z USA, z drugiej ubiegłoroczny finalista Hiszpan Albert Ramos. Serwował ten drugi, w tym momencie prowadził 6-2 3-2. Jedna z piłek wylądowała na linii, czyli w polu. Tak przynajmniej twierdził sędzia Arnaut Gabas.
Donaldson oponował. Podszedł do siatki i wskazując lewą dłonią, próbował udowodnić, że to sędzia się myli. Z sekundy na sekundy denerwował się coraz bardziej. Za chwilę już krzyczał. Kibice zaczęli gwizdać, wyraźnie mieli dość poirytowanego zawodnika.
Do tenisisty w końcu podszedł sędzia, ale pan Gabas nie dał się sprowokować, wręcz go uspokajał, choć Donaldson przechodził samego siebie. - O czym ty mówisz? Tutaj masz ślad - wrzeszczał 21-latek, wskazując na miejsce, gdzie miała się odbić piłka.
Gwizdy na koniec
Niektórzy mogliby pomyśleć, że zaraz dojdzie do rękoczynów. Obyło się bez przemocy, Amerykanin wrócił do gry, ale losów spotkania nie odwrócił. Ramos wygrał 6-3 6-3.
Swojego przedstawienia zdenerwowany Donaldson jeszcze nie skończył. Gdy schodził z kortu, złośliwie wyciągnął dłoń do sędziego. - Przepraszam, jeśli zraniłem twoje uczucia - zwrócił się do niego kpiąco. Tenisistę pożegnały gwizdy.
Pan Gabas nie ma szczęścia do młodych tenisistów. Rok temu scysję z Denisem Szapowałowem przypłacił złamaniem oczodołu. Nie, Kanadyjczyk nie uderzył arbitra, tylko niezadowolony z jego decyzji ze złości tak przyłożył rakietą w piłkę, że ta wylądowała na twarzy Gabasa.
Potrzebna była operacja.